Czujesz czasem przeładowanie obowiązkami? A wiesz, że w Twoim biurze jest pełno małp? Jeśli nie, to koniecznie sprawdź, o czym mówię. Wiedza o małpach odmieniła naszą codzienność. Nie wyobrażam sobie już bez tego prowadzenia firmy.
Spis treści:
Sprawdź też:
Zanim przejdziemy do sedna, przedstawię Ci trzy krótkie wątki, bo bez nich całość nie będzie miała większego sensu.
1. Czas – jedna z najcenniejszych walut
Czy da się zyskać czas? Pomóc może automatyzacja rzecz jasna (albo i sztuczna inteligencja), ale na to nie każdy w firmie ma wpływ. Spróbujmy więc z innej strony.
Nie pamiętam już gdzie, ale gdzieś kiedyś usłyszałem:
„Zmiany rozpocznij od siebie… i na sobie poprzestań”.
Spodobały mi się te słowa, więc zacząłem analizować je w stosunku do swojego codziennego życia. Nie powiem, utkwiły mi na trochę w głowie, ale po paru dniach rozmyślań wyciągnąłem wnioski.
„Ej, takie podejście faktycznie działa!” - stwierdziłem trochę zaskoczony tym, co sam wymyśliłem.
Od tego momentu minęło już parę lat. Teraz, patrząc na własne doświadczenia, wiem, że taka zmiana podejścia to najlepsze co można zrobić dla innych. Nie ważne czy chodzi o żonę, męża, dziecko, kolegę z pracy czy szefa.
Zaczynam więc zawsze od zmian, na które mam realny wpływ, czyli przeważnie od siebie 🙂, jednocześnie dając przykład innym.
Jeśli mam więc za dużo obowiązków, to nie zrzucam winy na cały wszechświat, tylko staram się znaleźć przyczynę i coś, czym mogę wpływać na nią w swojej pracy/zachowaniu.
2. Rozpraszacze – bolączka naszych czasów
Rozpraszacze są dziś wszędzie. Jak nie smartfon każe nam się napić wody (tak, są apki dbające o nasze nawodnienie…), to smartwatch krzyczy, że za długo siedzimy na tyłku. I to jeszcze okej – te są przynajmniej jakoś przydatne. Najgorsze są social media.
Nie trzeba daleko szukać. Już sam Facebook ma ponad 20 kategorii powiadomień na urządzeniach mobilnych. Często rozpraszają nas nawet sprawy zawodowe, jak choćby firmowe czaty czy maile.
Nie będę się rozpisywał o tym, jak to wszystko na nas wpływa, bo nie o tym chciałem tu mówić.
Wspomnę tylko, że jak czasem przeglądam FB, to mam wrażenie, że ze wszystkich moich znajomych, mam najnudniejsze i najbardziej szare życie. Na szczęście wiem, że tak nie jest… bo mam świadomość, że punkt odniesienia zależy od punktu siedzenia 🙂
Idąc dalej, niestety albo stety, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że często sami też jesteśmy rozpraszaczami dla innych.
Jeszcze pół biedy, gdy robimy to przypadkiem, nie zdając sobie z tego sprawy. Gorzej, gdy w firmie znajdzie się ananasek, który z premedytacją to wykorzystuje i wyręcza się innymi.
Teraz pewnie pomyślałaś/pomyślałeś, że nieee… przecież Ty nikogo nie rozpraszasz, a już specjalnie to na pewno nie. Dobra, dobra… każdy ma swoje za uszami!
Zdarzyło Ci się zapytać siedzącej obok koleżanki, jakie jest hasło do Wi-Fi, mimo że kartka z hasłem wisi od wielu lat w tym samym miejscu? To już namiastka rozpraszacza.
3. Praca w skupieniu – trudniejsza niż kiedykolwiek
Efekt wszechobecnych rozpraszaczy jest widoczny gołym okiem. Mało kto potrafi dzisiaj pracować przez dłużej niż kilka minut w pełnym skupieniu.
Bardzo często winne jest również otoczenie. Dowcipy albo pytania wypowiedziane głośno „w eter” (bez konkretnego adresata) w open space sprawiają, że nagle wszyscy pozostali odrywają się od swojej pracy.
I wiesz co? To wszystko pikuś!
Choć drobne rozpraszacze są ogromnym problemem naszej codzienności, to i tak największym pochłaniaczem czasu jest robienie czegoś za kogoś!
Pytałem już, czy zdarzyło Ci się zapytać koleżanki o hasło do WiFi. Mogę się założyć, że jeżeli nie znała go na pamięć, to wstała, podeszła do kartki wiszącej na jednej ze ścian i przeczytała Ci to hasło. Dzięki temu Ty mogłaś/mogłeś połączyć się z siecią, nie ruszając czterech liter.
Wiesz, co tu się stało?
WŁAŚNIE SPRZEDAŁAŚ/SPRZEDAŁEŚ KOLEŻANCE MAŁPĘ!
O co chodzi z tymi małpami?
Od razu powiem: to nie ja to wymyśliłem. Symbol pochodzi z małej i niezwykle mądrej książki pod tytułem „Jednominutowy menedżer spotyka małpę”.
Zapamiętaj
Małpa to symbol przeszkód lub trudności, które nie pozwalają Ci skupić się na swoich ważnych zadaniach i celach albo utrudniają ich realizację.
Przeczytanie jej dosłownie odmieniło naszą firmę! Jakby jakimś cudem spełnił się kiepski slogan reklamowy trenera rozwoju osobistego czy innego coacha. I nie, nie przesadzam.
Książka pokazała nam jak obchodzić się z małpami (przeszkodami/trudnościami). Dzięki temu indywidualna odpowiedzialność za zadania znacznie wzrosła, razem z zaangażowaniem i produktywnością.
Osoby, które wcześniej ciągle brały na siebie nieswoje problemy, odetchnęły z ulgą, a cała reszta nauczyła się nie przerzucać swoich obowiązków na innych. Zwiększyła się samodzielność, a codzienna praca przestała być niepotrzebnie hamowana.
Dziś te kilkadziesiąt stron, które można przeczytać w jeden wieczór, jest u nas w firmie lekturą obowiązkową. Ta wiedza stała się dla nas równie ważna co znajomość SEO :)
Nie chcę za dużo spoilerować samej książki, ale przytoczę Ci kilka przykładów, a później, żebyśmy mogli się razem trochę pośmiać, pokażę, o co chodzi na przykładzie moich współpracowników. I wiesz co? Specjalnie siebie pominę! 😀
„Nie mogę” / „Nie umiem”
Nie umiem to małpa, która mówi nam, że coś jest niemożliwe do zrobienia, powodując rezygnację z działania.
Zdarzyło Ci się coś takiego? Przeważnie wtedy ktoś inny wykonuje zadanie za osobę odpowiedzialną, a przecież czasami trzeba się w pracy czegoś douczyć czy też po prostu w 10 sekund znaleźć w sieci rozwiązanie.
I żeby była jasność: nie chodzi o to, żeby nie zawracać komuś głowy za wszelką cenę, gdy nie wiemy, jak coś zrobić.
O niektóre rzeczy znacznie łatwiej zapytać kolegę, czy koleżankę i jak najbardziej można, a nawet trzeba to robić. Ostatecznie chodzi o to, żeby nie spychać zadania na kogoś, tylko spróbować się dowiedzieć.
Jeśli słyszysz „nie umiem” czy „nie mogę”, to podpowiedź, wytłumacz, pokaż, ale nigdy nie wyręczaj!
„Zawsze tak robimy”
„Zawsze tak robimy” to małpa, która nas ogranicza. Przyciąga do trzymania się starych, najczęściej nieefektywnych sposobów działania.
Żeby być w czymś dobrym, cały czas trzeba się rozwijać. Mało co mnie wkurza tak bardzo, jak brak chęci rozwoju, a często jest to tylko wymówka, bo komuś się czegoś nie chciało, lub mu po prostu tak było wygodniej.
„Zawsze tak robimy/robię” to taki pstryczek włączający czerwone światło na skrzyżowaniu: bezwzględnie trzeba się zatrzymać.
No bo w sumie, dlaczego zawsze tak? Z czego to wynika? Próbowałeś inaczej? Może da się lepiej/szybciej?
Taka małpa hamuje rozwój, przez co niepilnowana potrafi z czasem siać niezłe spustoszenie, zwłaszcza w branżach takich jak pozycjonowanie stron, gdzie ciągle trzeba iść do przodu.
„Nie teraz” albo „Nie mam czasu”
To jest dopiero małpa! Ta skłania nas do odkładania ważnych zadań na później, co prowadzi do opóźnień i braku postępów.
Najtrudniejsze zadania nie są najtrudniejsze bez powodu :) Jak to zrozumiałem, to dotarło do mnie też, że to głównie one popychają mnie lub moją firmę do przodu. Wykonanie ich jest najważniejsze i dziś to im poświęcam najwięcej uwagi.
Wcześniej miałem z tym duży problem. Od prawdziwie ważnych spraw odciągały mnie bez przerwy sprawy bieżące, w żargonie tzw. bieżączka.
Rozwiązałem go jednak, a raczej rozwiązuję codziennie, wyznaczając sobie jedno zadanie, które nazywam brzydko „choćby skały srały” – które muszę zrealizować niezależnie od ilości telefonów i „pilnych” problemów.
I to też nie ja wymyśliłem. Poniżej wklejam zasadę 🙂
Efekty są rewelacyjne! Stosuję to już kilka lat.
Tyle przykładów. Nie są to wszystkie małpy, bo mój artykuł nie ma być streszczeniem książki, a raczej zachętą do jej przeczytania. Na razie z osób, którym ją polecałem, nie znalazł się jeszcze ani jeden niezadowolony :)
Małpy w Top Online
No to tak jak obiecałem, weźmy jeszcze kilka przykładów z naszej firmy. W końcu mogę objechać moich kolegów i koleżanki z pracy! 😀 Zobaczymy, czy czytają moje artykuły 🙂
Zacznijmy od największego „rozdawacza” małp w naszej firmie: Dawida. Lubię go, to mój wspólnik, ale… no jak tak można!
Dawid podchodzi do Grześka i pyta:
– Grzesiek, jak się sprawdza X w Google Analytics?
I gdyby na tym był koniec to jeszcze okej, ale na jednym wdechu dodaje od razu do tego:
– ... i jak szybko mógłbyś mi to podesłać?
Ta małpa śmierdzi na kilometr!
Grzesiek nie ma pola manewru, musi się albo zgodzić, albo postawić i powiedzieć, że nie podeśle (na szczęście nie ma z tym problemu – o czym później).
No dobra, tyle się znam z Dawidem, że zasłużył na drugi przykład z nim w roli głównej.
Środek tygodnia, godzina 13-14, dostaję maila: „Marcin, jutro mam spotkanie z potencjalnym Klientem X. Co myślisz o jego stronie?”.
No i weź się człowieku nie zdenerwuj 😀
Tak, usiądę, przeanalizuję serwis i napiszę całe wypracowanie, żeby kolega przy kawce zapoznał się z każdym aspektem strony, nawet na nią nie wchodząc. Nie ze mną te numery! 🙂
Idźmy dalej, teraz z drugiej strony.
Ania. Ania to osoba, która chętnie przyjmie wszystkie małpy (Może dlatego tak dobrze dogaduje się z Dawidem…).
– Ania, znasz kogoś, kto obrabia wideo?
– Nie, ale kogoś znajdę.
No i cyk… małpa sprzedana, problem z głowy, teraz zajmie się nim Ania.
Jak możesz się już domyślać, Ania nie sprzedaje nikomu małp. Pewnie dlatego, że ma ich za dużo i nie ma już czasu kombinować 🙂
Grzechu. Grzesiek to osoba najbardziej asertywna na przejmowanie cudzych małp i tak było nawet przed przeczytaniem książki. Trudny zawodnik.
Sprzedaje raczej mało małp… ale niech tylko w drużynie pojawi się świeżutki juniorek. Wtedy bez przyczajki, ale oczywiście mailowo (dyskretnie) uderza do takiego: „Słuchaj Hubert, masz jutro chwilę?”.
Oczywiście mail to mail… nie wiadomo jeszcze czy Hubert ma chwilę, ale od razu można mu coś zlecić. Grzechu pisze więc dalej, jakby wcześniejsze pytanie nie istniało: „Mógłbyś mi przeanalizować X, Y, Z na stronie PRZYKLADOWA.pl?”.
Oczywiście przestraszony juniorek dostarcza Grzechowi wszystkie elementy niezbędne do poskładania wskazówek optymalizacyjnych jeszcze przed jego przyjściem do pracy. Ten tylko wkleja i cyk… „Ja zrobiłem” 😀
Kamil. Kamil prowadzi u nas onboarding i opiekuje się młodszymi kolegami i koleżankami. Czasami mu muszę podpowiadać jak sprzedać małpę komuś – ale robię to tylko dla dobra ogółu, bo chłopak bierze na siebie za dużo obowiązków.
Na przykład Kamil był odpowiedzialny za dodawanie wpisów blogowych na stronach Top Online i Ekomercyjnie.pl. Podpowiedziałem mu kiedyś: „Ja bym Ekomercyjnie komuś odpalił”.
Na następny dzień przychodzę do pracy i widzę jak tłumaczy Hubertowi dodawanie artykułów. Kamil niezwykle szybko się uczy 🙂
Jak widzisz, do tematu zrzucania odpowiedzialności i delegowania zadań można podejść z humorem, bez nerwów. Takie podejście wręcz ułatwia asertywność, co z czasem działa na korzyść całego zespołu.
Najważniejsze są jednak świadomość istnienia problemu (małp) i pozostawanie w ciągłej czujności 🙂
Książka
Na koniec wklejam informacje o książce. Polecam Ci ją przeczytać i podarować swoim kolegom i koleżankom z pracy. Nawet nie wiesz, jak bardzo ułatwi to Wam wasze codzienne biurowe życie.
Ken Blanchard, Hal Burrows, William Oncken Jr. – „Jednominutowy Menedżer spotyka małpę”
Gdzie kupić nie będę wskazywał – bo kupić można prawie wszędzie (Wygooglujcie). Na ostateczną zachętę dodam jeszcze, że kosztuje około dwudziestu złotych.
Podsumowując w punktach:
- Małpa to symbol trudności/przeszkód, które nie pozwalają skupić się na ważnych celach i zadaniach.
- Brak czasu jest dziś powszechny, taki jest świat. Tego nie szybko zmienimy, zmienić dość sprawnie możemy za to, to, na co mamy wpływ (głównie siebie).
- Rozpraszacze są wszędzie. Każdy wie o social media i smartfonach, ale co już mniej oczywiste, często stajemy się też nimi sami.
- Praca w skupieniu jest dziś coraz trudniejsza. Rozpraszacze i otoczenie to jedno, ale najgorsze są nieswoje MAŁPY – czyli robienie czegoś za kogoś.
- Konkretne małpy to między innymi „nie umiem”, „nie mogę”, „zawsze tak robimy”, czy „nie mam czasu”.
- Prawidłowe obchodzenie się z nimi pozwala pozbyć się przeładowania obowiązkami i znacznie zwiększyć produktywność zespołu.
- A szczegółową wiedzę o tym, jak to robić znajdziesz w krótkiej i bardzo mądrej książce „Jednominutowy Manager spotyka małpę”.
- Z całego serca polecam Ci się z nią zapoznać – dla naszej firmy był to prawdziwy gamechanger.